Kontrast
Wielkość czcionki

22–28 maja 1920

 

baner z historycznym zdjęciem, tytułem projektu i logo niepodległa

„Wiktoria 1920” to 31-odcinkowy, cotygodniowy cykl, w którym co piątek zostaje przedstawiony kolejny tydzień przełomowego roku 1920. Historia została zapisana wspomnieniami osób, które brały udział w tamtych wydarzeniach – listami, pamiętnikami, notatkami prasowymi, oficjalnymi depeszami. Zebrane źródła oddają głos dowódcom i żołnierzom, robotnicom, urzędniczkom, księżom, artystkom, mieszkańcom miast i wsi. Materiał został przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu NIEPODLEGŁA, w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. Zapraszamy do lektury kolejnego odcinka z cyklu „Wiktoria 1920”.

22–28 maja 1920

Trwa strajk prosowiecko nastawionych kolejarzy w Bratysławie, który zatrzymuje transporty amunicji dla Polski. 22–26 maja 4 Armia gen. Stanisława Szeptyckiego odrzuca atakujące na froncie białoruskim siły sowieckie za Berezynę. 25 maja Armię Czerwoną na froncie ukraińskim wzmacnia skoncentrowana w rejonie Humania 1 Armia Konna Siemiona Budionnego. 27 maja Sowieci rozpoczynają kontrofensywę na Ukrainie. Wzrasta napięcie przed plebiscytem na Górnym Śląsku; w nocy 27/28 maja Niemcy napadają na Polski Komisariat Plebiscytowy w Bytomiu. Władze Czechosłowacji wobec przyszłości Śląska Cieszyńskiego akceptują arbitraż Ententy, który ma uwzględniać ich racje. W kraju narasta lichwa i spekulacja.

mapa okolic Kijowa z zaznaczonymi miejscowościami - na czerwono bolszewiy, na niebiesko wojska polskie

Ofensywa rosyjska na Ukrainie i odwrót 3. Armii Polskiej, koniec maja 1920.
[w:] A. Przybylski, „Wojna Polska 1918-1921”.
Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

Juliusz Zdanowski (ziemianin, polityk związany z Narodową Demokracją) w dzienniku:

Kajet ten kosztuje osiem razy drożej aniżeli ostatni kupiony osiem miesięcy temu! Gdzie nas to poniesie? Niedługo zamiast zadrukowanego pieniądza wypadnie dawać biały kawałek papieru, bo druk się nie opłaci, a papier będzie rzeczą podzielną i łatwo wymienną, jak dawniej złoto. Już żelazo w fenigówkach jest więcej warte aniżeli wypisana na nim cena.

Warszawa, 22 maja 1920

[Dziennik Juliusza Zdanowskiego, t. 3: 4 VIII 1919 – 28 III 1921, Szczecin 2014]

 

Z rozporządzenia władz Pabianic:

Obecnie handel w większości wypadków stał się zajęciem przygodnym w rękach osób niepowołanych i niefachowych, traktujących go jako chwilową lokatę kapitałów lub źródło łatwych a obfitych zysków. Handel, w ten sposób traktowany […] daje możność uniknięcia wszelkiej kontroli fiskalnej w kierunku wysokości ma­jątku lub wielkości dochodu. Urząd Walki z Lichwą i Spekulacją w dotychcza­sowej swej działalności spotyka się często z faktami, gdzie bardzo znaczne zapasy towarów były posiadane przez ludzi, którzy jedynie świadectwem handlowym uzasadniali swój rodzaj zajęcia. Nieprowadzenie ksiąg handlowych, nieposiadanie żadnych rachunków, które by pozwoliły określić charakter i rodzaj przedsiębior­stwa, źródło i czas nabycia towaru, ceny i czasu zby­tu – mimo woli nasuwają podejrzenie gromadzenia to­waru w celach spekulacyjnych lub odsprzedawania z zyskiem lichwiarskim.

Pabianice, 23 maja 1920

[Walka z lichwą i spekulacją, „Dziennik Urzędowy Zarządu Miasta Pabianic” nr 21/1920]

Wło­dzi­mierz Fi­szer (nauczyciel, Polak mieszkający na Ukrainie):

My­śmy nie uświa­da­mia­li so­bie zna­cze­nia przy­by­cia Po­la­ków. Wpadł mi nie­ba­wem w rę­kę mani­fest Pił­sud­skie­go, z które­go się do­wie­dzia­łem, że ce­lem Po­la­ków jest wal­ka z bol­sze­wi­ka­mi i usta­no­wie­nie nie­za­leż­nej Ukra­i­ny. […]

Od jed­ne­go z żoł­nie­rzy do­sta­łem nu­mer war­szaw­skiej ga­ze­ty „Ku­rier Po­ran­ny”. Daw­no­śmy ga­ze­ty nie oglą­da­li. Wszy­st­ko by­ło w niej dla nas no­we, nie­zwy­kłe, wręcz nie­po­ję­te. De­pe­sze z Pa­ry­ża, Lon­dy­nu, No­we­go Jor­ku wy­da­wa­ły się nam ist­nym cu­dem; na­wet kro­ni­ka są­do­wa przy­pra­wi­ła nas o wzru­sze­nie – w są­dzie okrę­go­wym roz­pa­try­wa­no spra­wę do­ty­czą­cą psa jed­ne­go z mie­szkań­ców ka­mie­ni­cy po­zwa­ne­go przez są­sia­da – a dzia­ło się to w tym sa­mym cza­sie, gdy tu­taj za­bi­ja­no lu­dzi bez są­du! […]

Gdy jed­nak mi­nę­ła fa­la za­chwy­tów, uprzy­to­mni­łem so­bie jed­no: Po­la­cy my­lą się w swo­ich osą­dach Ukra­i­ny. W ar­ty­ku­le re­dak­cyj­nym mo­wa by­ła o zna­cze­niu mar­szu na Ki­jów, do­ko­ny­wa­nym we­spół z bo­ha­ter­ski­mi ukra­iń­ski­mi po­wstań­ca­mi. My nie­ste­ty wie­dzie­li­śmy, ja­cy są ci bo­ha­ter­scy po­wstań­cy. So­jusz z ta­ki­mi dzi­ki­mi ban­dy­ta­mi, zdol­ny­mi tyl­ko do mor­do­wa­nia Ży­dów, nie przy­no­sił ra­czej za­szczy­tu i nie ro­ko­wał suk­ce­su.

Je­den z owych „bo­ha­ter­skich po­wstań­ców” przy­był do mia­stecz­ka i roz­po­czął gra­bież; zła­pa­no go i przy­pro­wa­dzo­no do do­wód­cy. Ten go roz­bro­ił i za­py­tał, kim jest.

– Po­wsta­niec – od­po­wie­dział zło­dziej.

– Ban­dy­ta, nie po­wsta­niec! – krzyk­nął do­wód­ca i ude­rzył go w twarz.

Po tej idyl­licz­nej roz­pra­wie Po­lak zwrócił „bo­ha­ter­skie­mu po­wstań­co­wi” broń i pu­ścił go wol­no.

Da­szow

[Włodzimierz Fiszer, Odpryski piekła. Wspomnienia z niedawnej przeszłości, mps., Archiwum Ośrodka KARTA, AW/II/2523]

droga przedzielona sznurem, z boku drewniany posterunek graniczny, ustawieni żołnierze

Granica na Śląsku przed plebiscytem.
Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Gen. Edward Rydz-Śmi­gły (do­wód­ca 3 Ar­mii) w rozkazie:

Zda­rzy­ło się kil­ka­krot­nie, że agi­ta­to­rzy bolszewic­cy w prze­bra­niu żoł­nie­rzy pol­skich zja­wia­ją się na tar­gach i tam do­ko­nu­ją gwał­tów na prze­kup­niach i prze­kup­kach, pła­cąc niż­sze ce­ny od żą­da­nych i na­ma­wia­jąc do gwał­tu żoł­nie­rzy.

Zda­rzy­ło się rów­nież, że agi­ta­to­rzy bolszewic­cy sta­ra­li się wy­łu­dzić za cze­ko­la­dę lub pie­nią­dze wia­do­mo­ści od na­sze­go żoł­nie­rza o dys­lo­ka­cji pol­skich sił. W związ­ku z tym i dla za­po­bie­że­nia na przy­szłość podob­nym wy­pad­kom, za­rzą­dzam, co na­stę­pu­je. Za­ka­zu­je się, aż do odwo­ła­nia, czy­nie­nia za­ku­pów żyw­no­ści i pro­wian­tów przez po­szcze­gól­nych żoł­nie­rzy na wła­sną rę­kę na tar­gach w Ki­jo­wie. […] Dowódz­two ar­mii za­ję­ło się zor­ga­ni­zo­wa­niem skle­pów woj­sko­wych, w których żoł­nie­rze bę­dą mo­gli na­by­wać ar­ty­ku­ły spo­żyw­cze po ce­nach wła­sne­go ko­sztu. Szcze­góły bę­dą ogło­szo­ne. […] Na­le­ży sta­le prze­strze­gać żoł­nie­rzy, by w roz­mo­wach pro­wa­dzo­nych na kwa­te­rach i w miej­scach pu­blicz­nych uni­ka­li tre­ści na­tu­ry woj­sko­wej i to tak w roz­mo­wach pro­wa­dzo­nych mię­dzy so­bą, jak i z oso­ba­mi cy­wil­ny­mi.

Żoł­nie­rze wszy­scy win­ni być po­u­cza­ni, że cho­ciaż znaj­du­ją się w kra­ju za­przy­ja­źnio­nym, oto­cze­ni są jed­nak ze­wsząd szpie­ga­mi bol­sze­wic­ki­mi i oso­ba­mi wro­go nam na­stro­jo­ny­mi, które bądź przez do­no­sze­nie nie­przy­ja­cie­lo­wi o na­szej si­le i dys­lo­ka­cji, bądź przez pro­wo­ko­wa­nie za­bu­rzeń i za­mie­szek pra­gną nam szko­dzić.

Ki­jów

[Rozkaz gen. Edwarda Rydza-Śmigłego, CAW, I.311.3.242]

 

Maria Kasprowiczowa (żona pisarza) w dzienniku:

Życie, które rozwijało się powoli i żmudnie, nagle z wiosną zapłonęło i rozjaśniło się. Radosną pobudką do tego była wiosenna ofensy­wa polskiej armii, zakończona wzięciem Kijowa. […] Piłsudski! Wierzę w jego gwiazdę, w jego szczę­ście. Wierzę, że każde jego przedsięwzięcie będzie dobrem dla Polski, że każde się uda, bo ten człowiek posiada wierny instynkt życia i wyczucie przyszłości. Taki człowiek, jak Piłsudski, nie może być zim­nym politykiem i racjonalistą, lecz posiada raczej siłę wiary, potęgę twórczego marzenia. […] W takim losie, jakim jest los Piłsudskiego, jedno wahanie, zwątpienie może stać się początkiem koń­ca, klęską nie tylko dla niego, lecz przede wszystkim dla jego dzieła.

Zdania, które słyszałam o nim w czasie długich lat wojny, nie zawsze były dla niego dodatnie, mogły raczej osłabić moją wiarę w niego. Lecz wiara mo­ja jest zupełnie instynktowna i mocna.

Lwów, 24 maja 1920

[Maria Kasprowiczowa, Moje życie z nim: 1910–1914; Wojna: 1914–1922, Warszawa 1932]

 

Kpt. Stanisław Jan Rostworowski (szef Oddziału V w sztabie 4 Armii WP):

Nie mam czym zapchać tych nudnych pozabiurowych godzin, w biurze też mniej ciekawie, bo panująca sytuacja nie interesuje mnie tak, jak przedtem. Zresztą uspokoiło się już znacznie, bolszewicy znów są za Berezynę wyrzuceni, uciekli w popłochu przez mosty pod ogniem artylerii. Nieprędko popróbują przekroczyć ją w tym miejscu po raz drugi. Smutne jest tylko, że wiele wsi płonie po ich odejściu. Biedny ten kraj będący obszarem wojennym.

Mińsk, 25 maja 1920

[Stanisław Jan Rostworowski, Listy z wojny polsko-bolszewickiej 1918–1920, Warszawa–Kraków 2015]

wozy i żołnierze ma mityngu

1920.
1 Armia Konna Siemiona Budionnego – mityng z okazji przyjazdu Michaiła Kalinina – kierownika aparatu propagandowego na Froncie Zachodnim.
Fot. Rosyjskie Państwowe Archiwum Kino-foto-dokumentów w Krasnogorsku.

Siemion Budionny (dowódca 1 Armii Konnej):

Przybył [przewodniczący Centralnego Komitetu Wykonawczego Sowietów] Michaił Iwanowicz Kalinin i od razu zażądał wyjazdu do oddziałów. Wsiedliśmy do samochodu. Pogoda po nocnym deszczu zrobiła się ciepła, słoneczna. Michaił Iwanowicz zdjął z siebie znoszoną skórzaną kurtkę. Był ubrany w zwykły bawełniany sweter i szare spodnie, wpuszczone w wysokie skórzane buty. Kalinin zauważył, że uporczywie mu się przyglądam i, uśmiechając się, zapytał: „Co, nie wyglądam jak przewodniczący? – i za chwilę dodał. – W roboczym ubraniu człowiek czuje się jakoś wygodniej. A i z czerwonoarmistami łatwiej jest rozmawiać, przyjmują jak swego”. […] Michaił Iwanowicz obszedł szeregi czerwonoarmistów, przywitał się i wszedł na taczankę. Z tej improwizowanej trybuny wygłosił mowę, a jego głos – spokojny, niegłośny, w ciszy, jaka zapadła, brzmiał zdecydowanie i imponująco. Nie ukrywał trudności nadchodzącej walki, ale zdecydowanie podkreślił patriotyzm ludzi sowieckich, ich twarde postanowienie obrony kraju i nieuchronność porażki interwentów. […]

Na drugi dzień Michaił Iwanowicz znów wizytował oddziały. Występował na mityngach, rozmawiał z czerwonoarmistami, odznaczonym wręczał order Czerwonego Sztandaru.

26 maja 1920

[Siemion Budionnyj, Proidiennyj put’, Moskwa 1965, tłum. Agnieszka Knyt]

 

Józef Stalin (komisarz polityczny Frontu Południowo-Zachodniego):

Nie ulega wątpliwości, że wyprawa jaśniepańskiej Polski przeciwko robotniczo-chłopskiej Rosji jest w swej istocie wyprawą Ententy. Chodzi nie tylko o to, że Liga Narodów, której kierownikiem jest Ententa i której członkiem jest Polska, najwidoczniej aprobowała wyprawę Polski na Rosję. Chodzi przede wszystkim o to, że Polska bez pomocy Ententy nie mogłaby zorganizować swego napadu na Rosję, że przede wszystkim Francja, ale również Anglia z Ameryką udzielają ofensywie Polski pełnego poparcia. […] Na razie [jednak] Polska stoi wobec Rosji sama, bez poważnych sojuszników bojowych. […]

Żadna armia na świecie nie może zwyciężyć (mowa oczywiście o trwałym i stanowczym zwycięstwie) bez mocnego zaplecza. […] Zaplecze wojsk polskich jest jednolite i zwarte narodowo. Stąd jego jedność i odporność. Decydujący nastrój zaplecza: „poczucie ojczyzny” – przenika wieloma kanałami na polski front, tworząc w oddziałach więź narodową i hart. Stąd odporność wojsk polskich. Zaplecze Polski nie jest oczywiście jednorodne (i nie może być jednorodne!) w sensie klasowym, ale konflikty klasowe nie nabrały jeszcze takiej siły, aby mogły przełamać poczucie jedności narodowej i zarazić przeciwieństwami różnorodny pod względem klasowym front. Gdyby wojska polskie działały w rejonie samej Polski, walka z nimi byłaby niewątpliwie trudna. Ale Polska nie chce ograniczyć się do własnego rejonu, pcha wojska dalej, podbijając Litwę i Białoruś, wdzierając się w głąb Rosji i Ukrainy. Ta okoliczność zasadniczo zmienia sytuację na poważną niekorzyść dla odporności wojsk polskich. […]

Nie jest rzeczą przypadku, że ofensywa polska zaczęła się w czasie konferencji w San Remo, dokąd nie dopuszczono przedstawicieli Rosji. Nie jest rzeczą przypadku i to, że Rumunia schowała pod sukno sprawę rokowań pokojowych z Rosją… Jest przy tym rzeczą zupełnie możliwą, że polska ofensywa, która na pierwszy rzut oka wydaje się awanturą, w rzeczywistości zakłada szeroko zakrojony plan stopniowo realizowanej, kombinowanej wyprawy. Mimo wszystko trzeba jednak powiedzieć, że jeśli Ententa, organizując trzecią wyprawę na Rosję, liczyła na to, że ją pokona, to się przeliczyła, bo w 1920 roku szanse klęski Rosji są mniejsze, znacznie mniejsze niż w roku 1919.

26 maja 1920

[Polsko-sowietskaja wojna 1919–1920, Moskwa 1994, tłum. Dorota Pazio]

 

Z informacji w „Górnoślązaku”:

Z dniem każdym Niemcy coraz więcej nabierają śmiałości do napadania na ludność polską, z powodu braku energii u władz koalicyjnych na Górnym Śląsku, które karałyby każdy czyn zbrodniczy Niemców. Niemcy nie lękają się przed otwartym bandytyzmem, jak to przekonywają nas liczne zdarzenia włamań i kradzieży do mieszkań obywateli polskich, wykonywanych przeważnie przez niemieckie Stosstrupy [oddziały szturmowe].

Katowice, 27 maja 1920

[„Górnoślązak” nr 118/1920]

Propagandowa pocztówka polska wydawana w okresie plebiscytu na Górnym Śląsku, piętnująca terror niemiecki na Śląsku. Autorem pocztówki był Stanisław Ligoñ; na rewersie zamieszczono czterowiersz komentujący rysunek.

Propagandowa pocztówka polska wydawana w okresie plebiscytu na Górnym Śląsku, autorstwa Stanisława Ligonia.
Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Z informacji „Kuriera Lwowskiego”: 

Komisja międzynarodowa na Śląsku Cieszyńskim zapowiedziała cenzurę prewencyjną dla pism. Jest to zamach na pisma polskie, ponieważ pisma czeskie tam w ogóle nie wychodzą. W rozporządzeniu powiedziano, iż prasę cenzuruje prokurator polski w porozumieniu z prokuratorem czeskim. Jeżeli między nimi zapanuje różnica zdań, wówczas rozstrzyga komisja międzynarodowa. Z powodu tego zarządzenia wydawnictwa wszystkich pism polskich na Śląsku Cieszyńskim uchwaliły wnieść protest do komisji, a zarazem od dnia dzisiejszego zawiesić wszystkie pisma. […] Pisma cieszyńskie wydały odezwę do ludności, w której tłumaczą swój krok i zapowiadają, że nie poddadzą się cenzurze, choćby to miało za sobą pociągnąć zawieszenie pism – i że, w razie niemożności wydawania pism drogą legalną, będą zmuszone postarać się o kontakt z czytelnikami na drodze nielegalnej.

Lwów, 28 maja 1920

[Walka o Śląsk Cieszyński. Komisja plebiscytowa dławi prasę polską w Cieszyńskiem, „Kurier Lwowski” nr 131/1920]

 

Każdy może skorzystać z przygotowanych materiałów, także dokonać ich przedruku, pod warunkiem oznaczenia ich poniższym zapisem:

Projekt „Wiktoria 1920” został przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu NIEPODLEGŁA, w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości.
Materiały za: www.niepodlegla.gov.pl.
Prawa autorskie: Biuro Programu „Niepodległa”.

Prezentowane materiały mają na celu ukazanie wielogłosowej narracji. Zestawiono wypowiedzi przedstawiające perspektywy autorów różniących się światopoglądami, zawodami czy miejscami zamieszkania, wychodząc z założenia, że różnorodność świadectw pozwoli lepiej zrozumieć wydarzenia sprzed stu lat. Przytaczane fragmenty przedstawiają opinie ich autorów, jako źródła historyczne podlegają analizie i nie są tożsame ze stanowiskiem Biura Programu „Niepodległa”.