Kontrast
Wielkość czcionki

Kinematografia II RP - polskie międzywojenne produkcje krótkometrażowe

Gdy kina stawały się coraz popularniejsze, zwiększał się popyt na nowe produkcje. Polska kinematografia w międzywojniu stanęła przed wyzwaniem ich dostarczenia. Jak filmy przyczyniały się do zjednoczenia ziem byłych trzech rozbiorów? Co przedstawiano w produkcjach krótkometrażowych? Który reżyser w 1936 roku wykorzystywał slow-motion? I co polskie reportaże etnograficzne robiły w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii? Zapraszamy do lektury artykułu autorstwa Michała Pieńkowskiego.

Kinematografia po odzyskaniu niepodległości – nowe wyzwania i oczekiwania

Po odzyskaniu niepodległości właściwie każda dziedzina życia gospodarczego państwa wymagała zorganizowania na nowo. Dotyczyło to także kinematografii, która po zakończeniu wojny borykała się z bardzo poważnymi trudnościami. Poza stratami wojennymi dużym problemem była konieczność nawiązania od nowa wszystkich kontaktów handlowych. Przedwojenne ustalenia stały się nieaktualne: w związku ze zmianą granic i powstaniem nowego państwa, większość dotychczasowych odbiorców i kontrahentów znalazła się w innym kraju.

Afisz - kino "Capitol" Końskie - Każdy wtorek tylko dla ludności wiejskiej o godz. 12.30

Afisz kina „Capitol” w Końskiem.
Źródło: szukajwarchiwach.gov.pl

Przede wszystkim jednak zmieniła się sytuacja polskiego przemysłu filmowego i oczekiwania wobec niego zarówno ze strony publiczności, jak i państwa. Zmieniła się także tematyka filmów. Wreszcie można było pokazywać na ekranie historie, które dotychczas były zabronione. Zaczęto więc produkować filmy patriotyczne. Jednym z pierwszych był dramat Antoniego Bednarczyka „Dla ciebie, Polsko”, którego akcja osnuta była na tle walk w Wilno w 1919 roku. Zaraz potem na ekrany wszedł „Cud nad Wisłą” Ryszarda Bolesławskiego, opowiadający o mającej miejsce zaledwie pół roku wcześniej bitwie warszawskiej. W 1922 na ekran przeniesiono powieść Stefana Żeromskiego „Wierna rzeka” – tu z kolei tłem dla historii miłosnej było powstanie styczniowe. W późniejszych latach filmowcy także sięgali po wydarzenia historyczne, jak potop szwedzki („Przeor Kordecki – obrońca Częstochowy”), insurekcja kościuszkowska („Pierwsza miłość Kościuszki”, „Kościuszko pod Racławicami”), powstanie listopadowe („Księżna Łowicka”) i styczniowe („Huragan”, „Wierna rzeka”), czy rewolucja 1905 roku („Dziesięciu z Pawiaka”, „Młody las”, „Córka generała Pankratowa”). Początkowo filmy patriotyczne opowiadały przede wszystkim o zrywach narodowych i walce o niepodległość, a więc pokazywały mniej lub bardziej odległą przeszłość.

W drugiej połowie lat 30. Zmieniono podejście: zamiast rozdrapywać stare rany i brnąć w martyrologię, zaczęto skupiać się na teraźniejszości i przyszłości odbudowującego się państwa. Najlepszym przykładem jest dramat „Płomienne serca”. Jego bohaterami są maturzyści, którzy postanawiają przed studiami odbyć służbę wojskową, by w razie potrzeby być gotowymi stanąć w obronie ojczyzny. Z kolei „Rapsodia Bałtyku” opowiada o bohaterstwie polskich marynarzy, zaś „Dzień wielkiej przygody” – o polskich harcerzach.

Nie tylko filmy fabularne – portrety filmowe II Rzeczpospolitej

Polska kinematografia lat międzywojennych, to jednak nie tylko filmy fabularne. Powstawały także dziesiątki filmów dokumentalnych i propagandowych, które pośrednio lub wprost miały na celu propagowanie polskiej kultury. Miało to ogromne znaczenie, bowiem po odzyskaniu niepodległości duża część ludności Polski nie była jednoznacznie przekonana o swojej przynależności narodowej. Podczas spisów ludności bardzo często, zwłaszcza na krasach, ludzie zapytani o narodowość nie bardzo wiedzieli co odpowiedzieć, mówili więc po prostu „tutejszy”. Film był dobrym narzędziem, za pomocą którego można było promować nowopowstałe państwo, a widzom pokazywać okolice, które jeszcze do niedawna znajdowały się za granicą, tzn. na terenie innego zaboru. Dzięki temu łatwiej było zjednoczyć podzielone państwo.

Członkowie ekipy filmowej Polskiej Agencji Telegraficznej oraz Polskiego Radia na polanie przed samochodem. Widoczna kamera.

Członkowie ekipy filmowej Polskiej Agencji Telegraficznej oraz Polskiego Radia na Polanie w Dolinie Chochołowskiej, październik 1938.
Źródło: szukajwarchiwach.gov.pl

W 1921 roku zrealizowano film propagandowy „Dwie urny”, nawiązujący do zbliżających się plebiscytów na Śląsku, podczas których ludność miała głosować, czy ziemie te mają należeć do Polski czy do Niemiec. Film okazał się klapą i szybko zdjęto go z ekranów, więc nie spełnił swojej zakładanej misji, był jednak ciekawym przykładem wykorzystania kina w celach politycznych.

Najciekawsze z dzisiejszego punktu widzenia są filmy krajoznawcze ukazujące piękno poszczególnych regionów i ich lokalny folklor. W ich produkcji celował Instytut Filmowy Polskiej Agencji Telegraficznej – rządowej agencji informacyjnej, która realizowała także kroniki filmowe i filmy dokumentalne. W drugiej połowie lat 30. Wyprodukowała m.in. filmy „Jedziemy na Huculszczyznę”, „Piękno ziemi sanockiej”, „W Dolinie Dniestru”, „Sobótki. Noc świętojańska”, „Trójkąt Sandomierski”, czy „Święto na Kurpiach”.

Filmy krótkometrażowe – Mysłowicz, Petersile i Turbowicz za kamerami

Nie tylko regiony, ale także poszczególne miasta doczekały się wielu portretów filmowych. Wśród twórców takich filmów prym wiódł Szczęsny Mysłowicz, dzięki któremu możemy dziś podziwiać liczne filmowe relacje z międzywojennego Krakowa. Swoją działalność rozpoczął w 1927 roku, kiedy to założył Instytut Filmowy „Lumen”. W 1929 cały kraj żył przygotowywaną w Poznaniu Powszechną Wystawą Krajową, prezentującą dokonania przemysłowe, gospodarcze i artystyczne dziesięcioletniego państwa polskiego. Na zamówienie władz miasta Szczęsny Mysłowicz zrealizował potężny film dokumentalny o Krakowie, przygotowany specjalnie na poznańską wystawę. Film ten przedstawiał piękno Krakowa, wybrane instytucje miejskie (np. elektrownię, gazownię, straż pożarną, Muzeum Przemysłowe, Piekarnię mechaniczną czy sieć komunikacji miejskiej), a także najważniejsze zwyczaje i obrzędy, jak wianki na Wiśle czy Lajkonika. W późniejszych latach Mysłowicz także realizował filmy dokumentalne, jak nakręcony ok. 1933 roku film „Kraków. Miasto zabytków i pamiątek przeszłości” ukazujące zabytkową zabudowę starego miasta. Tego typu filmy poza funkcją czysto krajoznawczą miały także podkreślać wielowiekowy związek miasta z kulturą polską i tym samym budować tożsamość u widzów.

 Inżynier Szczęsny Mysłowicz z wytwórni "Lumen" z Krakowa podczas filmowania przebiegu polowania.

Szczęsny Mysłowicz podczas filmowania, 1931.
Źródło: szukajwarchiwach.gov.pl

Drugim istotnym twórcą, a właściwie duetem twórczym, byli Franciszek Petersile i Juliusz Turbowicz. Byli producentami filmowymi, którzy wyprodukowali wiele krótkich filmów krajoznawczych przybliżających poszczególne regiony. To oni zrealizowali m.in. filmy „Zwiedzamy Gdynię” i „Polskie rybołówstwo morskie”, opowiadające o nowo wybudowanych polskich portach w Gdyni i Władysławowie. Inne filmy tych twórców ukazywały Polesie, będące jedną z najbiedniejszych dzielnic II Rzeczpospolitej. Szczególnie ciekawe były dwa z nich: „Polesie. Reportaż z krainy tęsknych pieśni” oraz „Horodno, miasteczko glinianych garnków”. W filmach tych kładziono nacisk nie na ubóstwo tego regionu, lecz przeciwnie: na bogactwo tamtejszego folkloru i kultywowanie tradycji niezmiennej od stuleci. Dobrze widać to w drugim z filmów, pokazującym jak niemal wszyscy mieszkańcy Horodna, nie wyłączając kobiet, starców i dzieci, zaangażowani byli w lepienie, ozdabianie i wypalanie glinianych naczyń.

Wcześniej Petersile i Turbowicz nakręcili także inny dokument o tematyce kresowej, „Wilno, miasto wspomnień” – reportaż ukazujący uroczystości żałobne po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego oraz poszczególne miejsca i gmachy szczególnie z nim związane. Mottem filmu był cytat z Piłsudskiego: „Wszystko co piękne w mej duszy – przez Wilno pieszczone”. Przedstawiał on Wilno jako ukochane miejsce marszałka i miasto odwiecznie związane z kulturą polską. Polskość Wileńszczyzny była po odzyskaniu niepodległości obiektem silnej propagandy państwowej oraz sporów z władzami Republiki Litewskiej, urzędującymi wówczas w Kownie. W lansowaniu Wilna, jako jednego z najważniejszych miast polskich pomagały także filmy. W 1927 roku szeroko dystrybuowany był reportaż filmowy z uroczystości koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. W filmie pojawił się także wątek pielgrzymki ludności polskiej, zamieszkującej Kowieńszczyznę, która wbrew zakazowi władz litewskich, nielegalnie przekraczała granicę, by dostać się do Wilna i wziąć udział w obchodach. Tym sposobem reportaż z uroczystości religijnej stał się okazją do poruszenia kwestii patriotyzmu i tożsamości narodowej w tamtym regionie. Film wszedł na ekrany zaledwie dwa dni po uroczystości, co było terminem bardzo krótkim, biorąc pod uwagę, że wywoływanie, montowanie filmu (oraz wstawienie plansz z napisami, gdyż były to jeszcze czasy kina niemego), sporządzanie kopii pokazowych i ich dostarczenie do kin zajmowało dużo czasu. Świadczy to o randze tego wydarzenia i poważnym podejściu do jego promocji oraz podkreślania polskości Wilna.

Filmy krajoznawcze, reportaże etnograficzne sprzed 100 lat

Spośród filmów wyprodukowanych przez tandem Petersile-Turbowicz szczególnie ciekawe były reportaże etnograficzne Eugeniusza Cękalskiego – twórcy związanego z kręgami awangardy filmowej. Najstarszym zachowanym filmem Cękalskiego jest obecnie „Serek i chleb” z roku 1935. To pogodny reportaż przedstawiający sceny z funkcjonowania rolnictwa, hodowli i serowarstwa na Podhalu, przeplatane dowcipnym komentarzem i góralską muzyką ludową. Widzimy w nim między innymi wyrób tradycyjnych oscypków. Najbardziej wyjątkową rzeczą w tym filmie jest to, że komentarz lektorski przeczytany jest w gwarze góralskiej. W tamtych czasach było to rzadkością. Zarówno na antenie radiowej, jak i w filmach starano się posługiwać nienaganną, wzorcową polszczyzną, zaś gwary i dialekty pojawiały się w mediach stosunkowo rzadko. Film ten jest więc rzadkim przykładem lansowania niezwykle charakterystycznego folkloru góralskiego. Co ciekawe wyświetlany był także za granicą, m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie duża część Polonii pochodziła właśnie z Podhala.

Procesja na Kurpiach. Samochód Kroniki Dźwiękowej Polskiej Agencji Telegraficznej.

Procesja na Kurpiach. Samochód Kroniki Dźwiękowej Polskiej Agencji Telegraficznej, 1937.
Źródło:szukajwarchiwach.gov.pl

W 1936 roku Eugeniusz Cękalski zrealizował cykl „Tańce polskie”. Składały się na niego cztery kilkuminutowe filmy: „Kujawiak”, „Tańce góralskie”, „Tańce krakowskie” i „Tańce śląskie”. Nie były to zwykłe rejestracje tańców ludowych, lecz filmy artystyczne, zrealizowane na bardzo wysokim poziomie. Poza samymi tańcami zaprezentowano w nich także piękno regionu i jego krajobrazy: góry, lasy, malownicze łąki i sielskie widoki wsi. Tańce wykonywane były w plenerze, dzięki czemu możliwe było uzyskanie ciekawych ujęć, np. par tańczących na tle łąki z pasącymi się krowami w filmie „Kujawiak”, czy tańców na górskiej polanie w „Tańcach góralskich”. Filmy były inscenizacją: tańczył w nich zespół zawodowych tancerzy. Niezwykłe w całym cyklu jest to, że tańce pokazane są także w detalach: poza planami ogólnymi jest także dużo zbliżeń na poszczególne elementy strojów ludowych, ruch nóg, niektóre figury czy fazy ruchu są wielokrotnie powtórzone, by dać widzowi możliwość ich dokładnego obejrzenia, a niektóre fragmenty są zaprezentowane w zwolnionym tempie (slow-motion A.D. 1936!), co jeszcze bardzie potęguje dynamikę i pokazuje charakter poszczególnych tańców. Co ciekawe, za owymi zwolnionymi ujęciami podąża także ilustracja muzyczna i odpowiednie motywy muzyczne zagrane są w wolniejszym tempie.

Filmy te promowały folklor wybranych regionów nie tylko w kraju, ale i za granicą. „Horodno” i „Polesie” po wojnie odnalazły się w Chicago, gdzie były wyświetlane dla Polonii. Cały cykl „Tańce polskie” na potrzeby dystrybucji zagranicznej został przygotowany w angielskiej wersji językowej: z angielskimi czołówkami i z komentarzem lektorskim w języku angielskim. Wszystkie cztery filmy już przed wojną z powodzeniem były dystrybuowane m.in. w Wielkiej Brytanii i dzięki temu dotrwały do naszych czasów. Jedyne zachowane kopie tych filmów, to właśnie owe wersje angielskie.

Polski Bałtyk – produkcje o tematyce morskiej

Osobną grupą w naszej produkcji krótkometrażowej były filmy o tematyce morskiej. Dostęp do morza był wówczas niezwykle ważny. Po odzyskaniu niepodległości polska linia brzegowa mierzyła zaledwie 147 kilometrów, tym większą wagę przywiązywano do tego zagadnienia. Z niemałym patosem mówiło się o „polskim morzu”, a port w Gdyni określany był jako nasze „okno na świat” i ukazywany jako gwarancja rozwoju gospodarczego młodego państwa. Od 1932 roku każdego lata pod koniec czerwca w Gdyni hucznie obchodzono Święto Morza. Była to bardzo ważna uroczystość, w której uczestniczyli dostojnicy państwowi oraz tysiące turystów z całego kraju. Powołano także Ligę Morską i Kolonialną – instytucję zajmującą się promowaniem tematyki morskiej i polskiej marynarki wojennej i handlowej, a także idei tworzenia polskich kolonii zamorskich.

Ekipa filmująca wybrzeża podczas rejsu "Piłsudskiego". Widoczna rozstawiona na statywie kamera oraz operator.

Ekipa filmująca wybrzeża podczas rejsu MS „Piłsudski”.
Źródło:szukajwarchiwach.gov.pl

O polskim morzu powstawało wiele filmów dokumentalnych i propagandowych. Ich produkcja bardzo nasiliła się pod koniec lat 30. „Wisłą do Polskiego Morza” (1938) to historia dwóch chłopców marzących by zostać marynarzami. „Szlakiem mew” (1938) to sielski reportaż o nadmorskich miejscowościach wypoczynkowych. „Darem Pomorza do Sztokholmu” (1938) to reportaż z rejsu jednego z naszych najlepszych statków, ukazujący życie codzienne polskich marynarzy. „Od Bałtyku odepchnąć się nie damy” (1939) to echo przemówienia ministra spraw zagranicznych Józefa Becka w odpowiedzi na żądania III Rzeszy dotyczące Pomorza. „W Gdańskim porcie” (1938) i „Polska w Gdańsku” (1939) podkreślają odwieczną polskość Gdańska i są stanowiskiem w sporze pomiędzy Polską a Niemcami o Wolne Miasto Gdańsk.

Polska międzywojenna produkcja krótkometrażowa

Oczywiście nasza międzywojenna produkcja krótkometrażowa miała także inne przeznaczenie: powstawało wiele reportaży zupełnie neutralnych politycznie czy społecznie. Wiele z nich miało funkcję czysto informacyjną, wiele miało służyć nauce lub po prostu rozrywce. Spośród zachowanych do naszych czasów filmów dokumentalnych z tamtego okresu wyraźnie wyłania się jednak grupa filmów o wydźwięku krajoznawczym i propaństwowym. Filmy te, wyświetlane w różnych regionach Polski, a także za granicą, miały niemałą rolę w kreowaniu i promowaniu państwowości II Rzeczpospolitej i z zjednoczeniu podzielonych zaborami ziem polskich.

kinowa sala projekcyjna

Kino „Wanda” przy ulicy św. Gertrudy w Krakowie
Źródło:szukajwarchiwach.gov.pl

Wiele z tych filmów dotychczas nie było znanych szerszej publiczności. Większość z opisanych w niniejszym artykule filmów dokumentalnych została zdigitalizowana przez Filmotekę Narodową – Instytut Audiowizualny w ramach Programu Operacyjnego „Polska Cyfrowa” i zostanie wkrótce udostępniona online.

Autor: Michał Pieńkowski

Chcecie wiedzieć więcej? W podcaście „Halo! Tu Niepodległa”, w odcinku „Cięcie! Mamy to!”, o polskiej kinematografii Justyna Dżbik-Kluge rozmawia z Łukaszem Muszyńskim, zastępcą redaktora naczelnego portalu filmowego FILMWEB.PL, oraz Michałem Pieńkowkim, filmografem i pracownikiem Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego, zajmującym się m.in. rekonstrukcją cyfrową przedwojennych polskich filmów fabularnych. Zapraszamy do słuchania!