Statystyka w II Rzeczypospolitej
Jaka liczba kobiet przypadała średnio na 100 mężczyzn i ile związków małżeńskich zawierano przed II wojną światową? Na co wydawała pieniądze przeciętna polska rodzina? Czym zajmowali się Polacy w odrodzonej Rzeczypospolitej? Odpowiedzi na te i inne pytania możemy poznać dzięki badaniom statystycznym przeprowadzanym w II RP.
W XIX wieku, wraz z rozwojem nauki, coraz silniejszą pozycję miały badania społeczno-ekonomiczne. Społeczeństwo zaczęto traktować jak organizm, który da się wnikliwie przebadać, analizując jego zachowania, wybory, obserwując nasilające się lub słabnące zjawiska. W tej ocenie pomagać miała statystka, która uwzględniając różne czynniki oraz zadając wszelkiego rodzaju pytania, próbowała wizualizować stan społeczeństwa, opisując go za pomocą liczb i wykresów.
Szkiełko i oko – Główny Urząd Statystyczny
Badania nad stanem społeczeństwa służyć miały przede wszystkim analizom ekonomicznym, a co za tym idzie programowaniu działań i ocenianiu efektów prowadzonej polityki. Być może z tego powodu, wraz z wybuchem I wojny światowej – kiedy pojawiły się mgliste jeszcze nadzieje na odzyskanie przez Polskę niepodległości – zgłaszać zaczęto pomysły stworzenia instytucji, która mogłaby prowadzić profesjonalne badania społeczne w ramach odrodzonego państwa.
Idea powołania Głównego Urzędu Statystycznego sięga 1917 roku, kiedy Ludwik Krzywicki stworzył projekt Urzędu Statystycznego w Królestwie Polskim. Pomysł jednego z prekursorów polskiej socjologii nie został zrealizowany, ale prace nad utworzeniem centralnej instytucji zajmującej się badaniami społecznymi trwały. Ostatecznie GUS powstał 13 lipca 1918 roku na podstawie reskryptu Rady Regencyjnej.
Po odzyskaniu niepodległości jego struktury zachowano, z czasem rozszerzając działalność na tereny wcielane do odrodzonej Rzeczypospolitej. Jego pozycję usankcjonowała ustawa sejmowa z 21 października 1919 roku o organizacji statystyki administracyjnej. Obok zadań, które nałożono na GUS ustawą, wprowadzono także obowiązek spisów powszechnych, które odbywać się miały co dziesięć lat.
Zaplanowany na rok 1920, pierwszy spis został przesunięty ze względu na trwanie wojny polsko-bolszewickiej – odbył się więc dopiero 30 września 1921 roku, drugi natomiast – 9 grudnia 1931 roku. Wadą pierwszego spisu było z pewnością to, że nie objął on części terenów Wileńszczyzny oraz Górnego Śląska. Brakujące dane oszacowano na podstawie spisów dokonanych w 1919 roku – dla Górnego Śląska przez władze niemieckie, zaś dla Wileńszczyzny przez Zarząd Cywilny Ziem Wschodnich.
Zarówno badania statystyczne GUS-u, jak i spisy powszechne są dziś jednym z najcenniejszych źródeł wiedzy o polskim społeczeństwie w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie są przy tym jedynie suchymi liczbami, ale również namacalnym świadectwem skali problemów, przed jakimi stali nasi przodkowie, a także obrazem skomplikowania relacji społecznych panujących w wolnej Polsce pomiędzy wojnami światowymi.
Demografia II Rzeczpospolitej
Aby nakreślić możliwie wierny obraz społeczeństwa polskiego w omawianym okresie, analizę przeprowadzonych wówczas wyników badań socjologicznych warto rozpocząć od liczby ludności, która zamieszkiwała odradzającą się Polskę. Według spisu z 1921 roku miało to być ponad 27 mln osób. Dziesięć lat późniejGUS oszacował ludność Polski na ponad 32 mln, a w 1938 roku na około 35 mln. Widać zatem wyraźną tendencję wzrostową, i to pomimo nawracających kryzysów ekonomicznych, jakie nawiedzały polskie ziemie. Ciekawie prezentują się dane dotyczące miejsca zamieszkania objętych spisem obywateli. W 1921 roku 75,4% z nich mieszkało na wsi, w 1931 roku – 72,6%, a w roku 1938 szacunki mówiły o 70%. Mimo niewielkiej tendencji spadkowej II Rzeczpospolitą można więc bez wahania nazwać krajem rolniczym – przez cały okres jej trwania większość społeczeństwa stanowiła ludność wiejska.
Na tle europejskim Polska była krajem średnio zaludnionym. W 1921 roku na 1 km2przypadało 70 osób, a w 1931 już 83. Jednocześnie II RP była państwem słabo zurbanizowanym. Dominującą strukturą osiedleńczą były liczne wioski. Miasta były niewielkie, a dużych skupisk miejskich istniało zaledwie kilka. Zauważalne były także ogromne różnice między regionami pod względem stopnia urbanizacji i zaludnienia. O ile w województwie śląskim w 1931 roku mieszkało 308 osób na 1 km2, o tyle w województwie poleskim zaledwie 31. Zaludnienie 1 km2w połowie województw było mniejsze od średniej ogólnopolskiej.
Analiza struktury wiekowej polskiego społeczeństwa w tym czasie pozwala określić je mianem młodego. W 1921 roku największy odsetek obywateli (blisko 17%) stanowili ci w wieku 20–29 lat. Najmniej było osób mających więcej niż 70 lat – około 2,5% społeczeństwa.
Na podstawie wyników kolejnego spisu powszechnego obserwować możemy zmiany, jakie zaszły w społeczeństwie w ciągu dekady. W tym czasie wzrosła liczba narodzin: dzieci do 4. roku życia stanowiły 12,4% ogółu obywateli. Tych, którzy w 1931 roku ukończyli 10–14 lat, było 8,6% – to oni kilka lat później tworzyć będą tzw. pokolenie Kolumbów. Najwięcej nadal było 20-latków (19,7%). Dane z 1931 roku świadczą również o tym, że najwięcej dzieci rodziło się na wsiach. O ile wśród mieszkańców miast noworodki stanowiły 9,6% ogółu, o tyle wśród zamieszkałych na wsi – 13,6%.
Sytuacja kobiet i życie rodzinne w II RP
O II Rzeczypospolitej z pewnością można powiedzieć, że kobietami stała: przedstawicielki płci pięknej stanowiły ponad 51% ogółu społeczeństwa. W 1921 roku było to 51,7%, 10 lat później minimalnie mniej – 51,4%. Pomiędzy 1921 a 1931 rokiem liczba kobiet w poszczególnych grupach wiekowych nie zmieniła się znacząco (widać jedynie niewielką tendencję wzrostową). Zauważalny jest natomiast wzrost liczby mężczyzn w wieku produkcyjnym i starszej młodzieży męskiej. W 1921 roku w Polsce żyło około 7 mln mężczyzn pomiędzy 15 a 59 rokiem życia, a dekadę później już 9 mln. Na zmianę tę z pewnością wpłynął okres pokoju, a co za tym idzie brak ofiar na frontach wojennych, oraz zasilenie populacji męskiej przez wyż z początków polskiej niepodległości.
Jak wyglądała kwestia zawierania małżeństw? Według statystyk w 1919 roku w związek małżeński wstąpiło 336 tys. par. W kolejnych latach obserwujemy wyraźny spadek liczby ślubów. Od 1920 do 1925 roku przeciętnie rocznie rejestrowano około 280 tys. małżeństw, jeszcze mniej między 1931 a 1935 rokiem: średnio 270 tys. rocznie (po 1936 roku ponownie było to około 280 tys.). Jednocześnie w kolejnych latach widoczny jest wzrost liczby narodzin. W 1919 roku liczba żywych urodzin to 808 tys., ale już w 1925 roku – 1 mln 36 tys. Była to wartość najwyższa, bowiem w latach 1926–1930 średnio co roku rodziło się blisko 1 mln dzieci; później liczba ta zaczęła spadać, aby tuż przed II wojną światową zatrzymać się na poziomie 866 tys. urodzin rocznie. Jednocześnie szybko spadała liczba zgonów: jeszcze w 1919 roku odnotowano ich 712 tys., natomiast w latach 1936–1938 średnio rocznie było ich już tylko 481 tys. Największy przyrost naturalny obserwujemy zatem w połowie lat 20. XX wieku, kiedy liczne pokolenie 20-latków zaczęło zakładać rodziny, a jednocześnie brak konfliktów zbrojnych i większych epidemii wpłynął na zmniejszenie liczby zgonów. Nadal jednak ponad ¼ zgonów dotyczyła noworodków – ten problem wiązał się m.in. z komplikacjami okołoporodowymi, chorobami zakaźnymi i niedożywieniem trapiącym biedniejsze rodziny.
Państwo rolnicze
Ze względu na wiejski charakter państwa polskiego większość jego mieszkańców zajmowała się rolnictwem. W 1921 roku było to źródło dochodu dla około 63% obywateli; dekadę później z zajęć rolniczych utrzymywało się zaledwie 3% Polaków mniej. W przemyśle i górnictwie zatrudniano w 1921 roku 17% społeczeństwa, w roku 1931% – 19%. Łącząc to z informacjami dotyczącymi miejsca zamieszkania i urbanizacji, dostrzeżemy, że w pierwszym dziesięcioleciu Niepodległej rozpoczął się powolny proces przenoszenia się ludzi ze wsi do miast. Ci zaś, którzy na taki krok się zdecydowali, znajdowali zatrudnienie w zakładach przemysłowych. Było to jednak zjawisko o małej dynamice. Lekki wzrost pomiędzy 1921 a 1931 rokiem zanotowano także wśród pracowników służby publicznej. O ile na początku II RP pracowało w niej 1,8% wszystkich osób w wieku produkcyjnym, o tyle w 1931 już 2,2%. Różnica ta w sposób oczywisty wynikała z okrzepnięcia i rozwoju instytucji publicznych w Polsce.
Najszybciej struktura zatrudnienia zmieniała się w województwach łódzkim, warszawskim, kieleckim, wileńskim i pomorskim. Dla przykładu w 1921 roku w regionie łódzkim rolnictwem zajmowało się 53% osób; w 1931 roku odsetek rolników spadł do 48%. W województwie pomorskim dekada wystarczyła, aby ludność wiejska skurczyła się z 60% do 51%. Najbardziej zyskał na tym przemysł, ale wzrost dostrzegamy także w innych gałęziach gospodarki. Najsłabiej proces industrializacji przebiegał natomiast w województwach wschodnich, np. w nowogrodzkim, gdzie liczebność rolników spadła jedynie o 0,4%. Zatrudnienie w przemyśle wzrosło tam z 6,3% do 7,1%, ale głównie dzięki odpływowi pracowników z handlu.
Płace w II Rzeczpospolitej
Garnięcie się coraz większej liczby chętnych do pracy w przemyśle nie powinno dziwić, była ona bowiem opłacalna. Dzięki danym GUS-u z lat 30. XX wieku możemy oszacować wysokość wynagrodzenia kobiet i mężczyzn zatrudnionych w różnych gałęziach przemysłu. W roku 1933 najlepiej zarabiającą grupą robotników byli hutnicy: przeciętne tygodniowe wynagrodzenie wynosiło 46,20 zł. Najczęściej wypłacaną pensją tygodniową było jednak około 30 zł. Co więc zawyża średnią? Fakt, że około 50% zatrudnionych w hutach zarabiało więcej niż 30 zł. Bardzo słabo opłacane było za to chałupnictwo, gdzie średnia wynagrodzenia wynosiła 14 zł tygodniowo. Niewiele więcej płacono za wszelkie roboty publiczne. W przemyśle przetwórczym najsłabiej opłacano zatrudnionych w przemyśle drzewnym, gdzie stawka tygodniowa nie przekraczała 20 zł. Blisko 30% robotników zarabiało zaś poniżej 10 zł!
Dane dotyczące dochodów nie byłyby pełne bez przeanalizowania ówczesnej siły nabywczej pieniądza. Przykładowo przeciętne tygodniowe wynagrodzenie w włókiennictwie wynoszące około 35 zł stanowiło równowartość 112 bochenków chleba i ponad 400 kg ziemniaków (!). Te przykłady mogą się wydawać nieco abstrakcyjne, ale faktem jest, że w przeciętnym polskim domu robotniczym najwięcej wydawano na żywność. W 1928 roku w rodzinie czteroosobowej było to blisko 55% dochodu. Około 15% poświęcano na ubrania; najmniej zaś, bo około 1% domowego budżetu, wynosiły wydatki na komunikację.
Dziesięć lat później te proporcje nieco się zmieniły. Mniej wydawano na żywność (około 40%), przy czym główną przyczyną był wzrost ceny mieszkań. O ile jeszcze w 1928 roku na dach nad głową przeznaczano ponad 8% dochodu, o tyle przed II wojną światową już około 15%. Rodziny bezdzietne wydawały na jedzenie mniej niż te z potomstwem, nadal jednak był to najbardziej znaczący wydatek w ich budżecie: 40% w roku 1928 i 33,2% w 1938. Z kolei ubrania i obuwie z początku pochłaniały większą część ich dochodu niż w przypadku rodzin wielopokoleniowych: w 1928 roku były to wydatki rzędu 25%. W 1938 roku jednak udział wydatków na odzież w budżetach rodzin różnej wielkości wyrównał się i wynosił około 15%. W rodzinach bezdzietnych w 1928 roku wyjątkowo duży procent dochodu wydawano z kolei na alkohol i tytoń (niecałe 9%). Im większe były rodziny, tym używki stanowiły mniejszy procent wydatków.
Głównymi żywicielami rodzin byli mężczyźni. Ich dochód stanowił na ogół od 80% do 85% budżetu domowego. Wynikało to zarówno z obowiązującego wówczas modelu życia rodzinnego – mężczyzna pracował, podczas gdy kobieta pozostawała w domu – jak i z tego, że pracujące kobiety zarabiały dużo gorzej od mężczyzn. W okresie międzywojennym wynagradzano je nawet 60% mniejszymi kwotami niż mężczyzn z takimi samymi kwalifikacjami.
Międzywojenne miasto a wieś
W miastach na ogół mieszkało się wygodniej niż na wsi. W 1921 roku ponad 59% domów wiejskich miało tylko jedną izbę, podczas gdy w mieście było takich przypadków zaledwie 36% (dominowały mieszkania 2–3 izbowe). W 1931 roku odsetek domów jednoizbowych na wsiach był niższy o 8%, w mieście zaś sytuacja nie uległa większym zmianom. Ponadto na wsi w mieszkaniach jednoizbowych mieszkało średnio około 5 osób, zaś w mieście niecałe 4 (dane z 1931 roku). Te różnice mogły wynikać z rozbieżności w dochodach. Pod koniec istnienia II RP przeciętny robotnik mógł rocznie zarobić w mieście 1300–1400 zł, podczas gdy na wsi niewiele ponad 1000 zł. Warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że mieszkaniec miasta zmuszony był z zarobionych pieniędzy opłacić np. żywność, którą na wsi produkowano na własne potrzeby.
Pomimo wielkości izb, życie w mieście nie należało do najłatwiejszych. W 1928 roku tylko 18% mieszkań dysponowało siecią wodociągową, 19% własną kanalizacją, a 16% instalacją gazową. Bardzo źle wyglądała pod tym względem sytuacja mieszkańców Łodzi, gdzie tylko 14,7% mieszkań miało swoją sieć wodociągową. Mniej było takich lokali jedynie w Wilnie – około 12%. Jeszcze gorzej przedstawiał się dostęp do kanalizacji. W Łodzi do systemu kanalizacyjnego podłączonych było 7% budynków, zaś w Lublinie 8,2%. Najlepiej było w miastach poniemieckich, gdzie odsetek domów skanalizowanych oscylował wokół 70%.
Miasta były na ogół lepiej zabezpieczone przed pożarem. W 1921 roku w województwach centralnych ponad 70% domów miejskich pokrytych było dachem ogniotrwałym, podczas gdy na wsi zaledwie niecałe 10%. Najlepiej pod tym względem wyglądały tereny byłego zaboru pruskiego – tam w miastach ogniotrwałe dachy miało 97% domów, a na wsiach 73%.
A to Polska właśnie
Z danych statystycznych dotyczących Polski w okresie międzywojennym wynika, że kraj się rozwijał, mimo że tempo tego rozwoju wydawać się mogło niezwykle powolne. Liczby wyraźnie wskazują całą gamę problemów, z jakimi borykać musiało się państwo, aby zapewnić społeczeństwu godne życie.
Dużą bolączką II RP był poziom urbanizacji i industrializacji. Wzrost liczby ludności nie przekładał się bezpośrednio na rozwój miast. Przyrost naturalny na wsi był wyższy niż w mieście, a migracje ze wsi do miast były ograniczone. Wpływał na to fakt, że procesy urbanizacyjne najszybciej postępowały w regionach tradycyjnie uprzemysłowionych, przez co pozostałe części kraju długo jeszcze miały charakter rolniczy. Wyjątek stanowiły zauważalne postępy urbanizacyjne na Pomorzu, gdzie niewątpliwym stymulatorem była budowa portu w Gdyni. Dużo słabiej proces urbanizacyjny przebiegał natomiast na wschodzie – tam nadal dominowało rolnictwo, a przemysł miał marginalne znaczenie i nie było perspektyw jego rozwoju.
Miasto dawało szansę na nieco lepsze warunki życiowe niż wieś. Nie oznaczało to jednakże warunków idealnych. Polskie ośrodki miejskie borykały się ciągle z zapóźnieniami cywilizacyjnymi, takimi jak brak dostępu do wody i sieci kanalizacyjnej. Do końca istnienia II RP nadal widoczne były podziały rozbiorowe. Dużo bliższe zachodnich standardów były rejony byłego zaboru pruskiego. Dynamicznie rozwijały się województwa centralne, wcześniej wchodzące w skład Królestwa Polskiego. Dostępne dane pozwalają stwierdzić, że właśnie one najszybciej niwelowały zapóźnienia z okresu zaborów. Dużym wyzwaniem pozostawał rozwój województw wschodnich, na ogół słabo zaludnionych i borykających się z licznymi problemami ekonomicznymi.
Analizie danych statystycznych towarzyszyć może powracająca refleksja, że II RP była krajem, który po odzyskaniu niepodległości wszedł na ścieżkę mozolnego rozwoju – dynamika zmian była jednak nazbyt powolna, aby wyraźnie przekształcić oblicze państwa.
Autor: dr Sebastian Adamkiewicz
Polecana bibliografia:
„Historia Polski w liczbach”, pod red. F. Kubiczka, t I–IV, Warszawa 2005
„Mały rocznik statystyczny 1939”, pod red. S. Szulca, Warszawa 1939
M. Czapska, „Europa w rodzinie”, Warszawa 1989
A. Nowak, M. Wójcik, „Kobieta w rodzinie w II Rzeczypospolitej i współcześnie: zagadnienia filozoficzne, społeczno-edukacyjne i prawne”, Katowice 2000
M. Łozińska, J. Łoziński, „Życie codzienne i niecodzienne w II RP”, Warszawa 2011